5 lipca 2009

Jak to się robi, czyli demokracja po bułgarsku


O licznych naruszeniach ordynacji wyborczej i kupowaniu głosów w wyborach parlamentarnych informują w niedzielę bułgarskie media na podstawie sygnałów obserwatorów, organizacji pozarządowych oraz poszczególnych obywateli.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało o 108 sygnałach w sprawie kupowania głosów, otrzymanych w pierwszych czterech godzinach po otwarciu lokali wyborczych.

W niektórych lokalach w południowo-wschodniej części kraju mówiący między sobą po turecku członkowie komisji przeglądają kartki wyborcze przed wrzuceniem ich do urny. Radio publiczne informuje o kupowaniu głosów w romskich dzielnicach - przeciętna cena jednego głosu wynosi 30 lewów (15 euro), w Płowdiwie dodaje się do tego pieczonego kurczaka. We wsi Ablanica w środkowej części kraju 60 osób w podeszłym wieku nagle oślepło i oświadczyło, że potrzebują pomocnika, który ma wejść z nimi i pomóc w głosowaniu.

W wyborach kandydują m.in. słynni bracia Galewowie - niezależni kandydaci do parlamentu, łysi osiłkowie i szemrani biznesmeni z miejscowości Dupnica, którym prokuratura postawiła zarzuty szefowania zorganizowanej grupie przestępczej, wymuszenia haraczy, prania brudnych pieniędzy, zmuszania do prostytucji oraz grożenia dziennikarzom. Po zebraniu 16 tys. podpisów pod swoimi kandydaturami, zostali zwolnieni z aresztu 16 czerwca, żeby móc uczestniczyć w 21-dniowej kampanii wyborczej. Po wyjściu z więzienia zostali po królewsku przywitani przez burmistrza i przedstawicieli rady miasta Dupnica.

„Ciekaw jestem, jak będą wyglądały ich plakaty i hasła wyborcze - pisał niedawno w gazecie „Sofia Echo” bułgarski dziennikarz Petar Kostadinow. - Obstawiam coś w rodzaju: »głosujcie na nas albo... «”.

PAP & Gazeta Wyborcza, 5 lipca 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz