29 czerwca 2009

Gobliny w banku



Chcieli wyłudzić z banku w Zielonej Górze ponad 20 tys. zł. Wpadli, bo ... nie znali ortografii.


W sprawę zamieszana jest 22-letnia kobieta, która w jednym z zielonogórskich banków na podstawie fałszywego zaświadczenia o zatrudnieniu chciała wziąć 20-tysięczny kredyt.

Zaświadczenie wypisane rzekomo przez księgową firmy, w której miała 22-latka pracować, zawierało rażący błąd ortograficzny. Po sprawdzeniu okazało się, że kobieta nigdy nie pracowała we wskazanej firmie.

Policjanci w śledztwie ustalili, że kobieta wcześniej złożyła dokumenty także w innym banku. Wtedy chciała wziąć 15 tys. zł kredytu. Wraz z kobietą zatrzymano 33-letniego mężczyznę, który sfałszował dokument.

Obojgu oszustom grozi kara do 5 lat więzienia.

22 czerwca 2009

Pocztówka z Somalii


Eyl, wschodnia Somalia, współcześnie. Na redzie portu kołyszą się dwa porwane przez piratów statki - tankowiec i kontenerowiec.

The only obvious sign of the millions of dollars worth of ransom money that have flooded ashore in recent months were the dozen or more shiny new cars parked between crumbling stone houses close to the shore.

"Night and day, they drive their cars up and down" said a fisherman named Abdul.

"We are all against the pirates here," insisted a businesswoman named Abdi Hirsi, "they have brought bad culture here".

"We are not pirates," declared Jamal Akhmed, 32, who has just started a life sentence, "we are gentlemen, defending our shores against foreign fisherman."

"These pirates are thieves and cowards," said Bossasso's police chief, Osman Hassan Uke "We will defeat them. They are not organised in the way we are organised."

In Bosasso's port, a handful of captured pirate boats lay on the quayside. Moored near them was a broken speedboat with the words "Puntland coastguard" painted on the side. A harbour official refused to confirm reports that it represented the entire Puntland navy.

"That is a military secret," said Colonel Mohammed Abdullah Mohammed stiffly.

10 czerwca 2009


Jak zatuszować niedobór w kasie i bałagan w dokumentach? 59-letnia pracownica działu finansowego w urzędzie miasta w Kowalewie Pomorskim, która miała ten problem postanowiła... podpalić budynek magistratu.

Pożar w urzędzie wybuchł w poniedziałek nad ranem. Strażacy, którzy go gasili od razu poznali, że była to sprawka podpalacza - wskazywało na to wybite okno i sposób rozprzestrzeniania się ognia: paliło się tak, jakby ktoś rozlał w środku łatwopalny płyn.

Ich podejrzenia potwierdziły się jeszcze tego samego dnia wieczorem, kiedy policja zatrzymała sprawcę. Co ciekawe, jest to 59-letnia pracownica magistratu Danuta K. Kobieta, która w urzędzie zajmowała się m.in. obsługą kasy zapomogowo-pożyczkowej przyznała się, że wznieciła pożar, aby nie wydało się, że przywłaszczyła co najmniej 10 tys. zł. A ryzyko było spore, bo właśnie ZUS przysłał do niej kontrolę. Danuta K. uznała, że w tej sytuacji najbezpieczniej dla niej będzie, jeśli szafa z dokumentacją spłonie - dlatego w jej pobliżu wznieciła ogień.Choć strażacy szybko opanowali pożar, straty sięgają 10 tys. zł - spaliły się m.in. drewniane schody, boazeria oraz okno. 59-latce, która za ok. pół roku mogłaby odejść na emeryturę, grozi do 5 lat więzienia.

9 czerwca 2009

Złamanie zasad BHP, nie słuchanie sokisty, nieostrożne posługiwanie się ogniem

Prostytutki Zombie



Spanish police have arrested 23 people suspected of trafficking Nigerian women into the country and forcing them into prostitution by using voodoo curses.

Experts said the women were scared into submission because of a vow they were forced to take on the graves of their ancestors before they left Nigeria.The money the women earned was then kept until they had paid off the debt incurred getting to Spain, police said. The traffickers allegedly supplied women for the sex trade across Europe.

Earlier this month, 11 people went on trial in the Netherlands accused of using voodoo to force up to 150 Nigerian women and girls into prostitution in Europe. Prosecutors said most were minors at the time they disappeared from Dutch asylum centres, ending up in Italy, Spain and France.

'Black magic'

In a statement, Spanish police said they had detained 23 people after raids on 10 homes across the country. Material used in voodoo rituals, computer equipment and several passports were also seized.

Police said they had opened an investigation in February after receiving a complaint from a Nigerian woman in the south-eastern city of Seville, who said she had been one of the traffickers' victims.

The suspects had carried out "voodoo rituals and black magic to frighten the women and keep them always under control with the threat of 'destroying their souls' or 'making them crazy'", they added. They were then transported by road to Libya before being smuggled into Italy by boat. The women were hidden in flats while the traffickers had created false identification documents before being sent elsewhere in Europe.

'Harrowing'

Orakwue Arinze, a spokesman for the Nigerian National Agency for Prohibition of Traffic in Persons (NAPTIP), told the BBC that vulnerable girls between the ages of 12 and 18 were being targeted. "Some of the victims of broken families... Some of them come from communities who have branded them as witches," he said. "So they have been thrown out of their homes and abandoned by their families. The girl is taken to a shrine or a cemetery in the middle of the night, her finger nails are cut off, her pubic hair is shaved, a menstrual pad containing her blood is taken away, and then a piece of her clothing is removed. These are deposited in a shrine with wicked incantations that this girl should die and her family be wiped out in the event that she runs away or [exposes] these criminal practices."

Mr Arinze said that such was the strength of the girls' belief in the oath, that even if they were presented with the opportunity to escape from prostitution once in Europe, hardly any would dare.

"These girls sleep with as many as 30 men a day because when they get to the destination countries, the madams make them understand... that the earlier she pays back the money, the better for her."

7 czerwca 2009

Pakiecik zabójstw politycznych


Kandydat na prezydenta Gwinei Bissau zabity przez wojsko.

07.06.2009. Baciro Dabo, minister administracji terenowej i zarazem kandydat w zaplanowanych na 28 czerwca wyborach prezydenckich, został zabity w piątek (05.06.) przez żandarmerię wojskową. Ofiarą wojskowych padli także: były minister obrony, Helder Proenca, oraz były premier - Faustino Embali.

Jak podały w swym oświadczeniu państwowe służby wywiadowcze, trzej politycy byli podejrzewani o planowanie zamachu, który miał mieć na celu "wyeliminowanie szefa sił zbrojnych, obalenie tymczasowej głowy państwa, oraz doprowadzenie do rozbicia w Zgromadzeniu Narodowym".

Dabo, jeden z trzynastu kandydatów na prezydenta, był bliskim współpracownikiem poprzedniego prezydenta Joao Bernardo "Nino" Vieiry, który został zamordowany drugiego marca przez zbuntowanych żołnierzy biorących odwet za śmierć (zabitego dzień wcześniej) szefa sztabu armii - generała Batistę Tagme Na Wai. Generał zginął w zamachu bombowym, za który odpowiedzialnością obarczono właśnie Vieire.

Gwinea Bissau to jeden z najbiedniejszych i najmniej stabilnych krajów Afryki. Znana jest głównie jako punkt przerzutowy kokainy i producent ładnych i kolorowych znaczków pocztowych.

2 czerwca 2009

Szukam gabinetu 554A, skrzydło F w budynku C1



Do dyżurnego płockiej policji zadzwoniła pasażerka autobusu miejskiego zadziwiona widokiem jednego z pasażerów. Jak opisywała, linią 22 jedzie "marnie wyglądający mężczyzna, w samej piżamie, z wenflonem wkłutym w rękę i z kroplówką". W pogoń za autobusem ruszył radiowóz. Gdy dopadł pojazd z dziwnym pasażerem policję zaalarmował szpital. Jak się okazało, zniknął im pacjent.

Policjanci przekazali uciekiniera załodze karetki pogotowia. Nie wiadomo, dlaczego wyrwał się na wolność.

That's some spooky shit, sir!


Skazany sklonował się w więzieniu

Kto tak naprawdę siedzi w łowickim więzieniu? I czy to ta sama osoba, która popełniła przestępstwo i została skazana? Tę zagadkę będzie musiał rozwikłać sąd. - Sytuacja jest nietypowa i niecodzienna - przyznaje Jarosław Papis, rzecznik prasowy łódzkiego sądu okręgowego.

26-letni Konrad W., mieszkaniec Radomia, został skazany na półtora roku więzienia. Pod koniec kwietnia policjanci przywieźli go do więzienia w Łowiczu, aby odsiedział karę. Wtedy Konrad W. oznajmił, że jest Danielem W., a Konrad to jego młodszy o rok brat. Nie miał przy sobie dowodu osobistego, więc służba więzienna - nie mając pewności, kim jest ten człowiek - nie przyjęła go do odsiadki.

Następnego dnia policjanci jeszcze raz go przywieźli i tym razem dostarczyli pełną dokumentację, która miała potwierdzić jego tożsamość. Mężczyzna został przyjęty do więzienia jako Konrad W. Ale sprawa nie dawała spokoju szefowi działu ewidencji zakładu w Łowiczu. Zaczął przeglądać bazy danych, ściągać akta z innych placówek. Doszukał się, że w 2006 r. w różnych więzieniach i aresztach przebywały dwie osoby posługujące się danymi Konrada W. W aktach jednej z nich było zdjęcie więźnia z Łowicza. W teczce drugiej znaleziono fotografię zupełnie innego mężczyzny.

Znaleziono też akta Daniela W. Na zdjęciu był człowiek, którego przyjęto do łowickiego zakładu.

Sam więzień potwierdził, że nazywa się Daniel W. i ma 27 lat. W bazie danych policji AFIS, gdzie gromadzone są odciski palców, figuruje jako swój brat Konrad. A to dlatego, że gdy cztery lata temu policja przyłapała go na kradzieży złomu, podał dane brata. Pobrano jego odciski, ale zarejestrowano pod nazwiskiem Konrad W. Dlatego gdy został zatrzymany po kolejnym przestępstwie (tym, za które trafił do Łowicza), policja zidentyfikowała go jako Konrada. Przyznał też, że on jest sprawcą tego przestępstwa, on odpowiadał przed sądem i dostał wyrok, ale figurują w nim dane brata.

Zagadka wydaje się więc rozwiązana. Problem w tym, że w dokumentach nic się nie zgadza. Wyrok jest na Konrada W., a za kratkami siedzi prawdopodobnie Daniel W.

- Błąd nie powstał u nas, ale my go wykryliśmy - mówi mjr Sławomir Witkowski z Zakładu Karnego w Łowiczu. - O sprawie zawiadomiliśmy sąd penitencjarny, aby wyjaśnił, czy nie doszło do nieprawnego pozbawienia wolności.

Sąd będzie musiał ustalić prawdziwą tożsamość więźnia i czy słusznie odsiaduje on karę. Niewykluczone, że sprawa skończy się wznowieniem procesu.